Nie wiem, jak to możliwe (sprawdziłam kilka razy!), ale w tym roku mija 20 lat od mojego pierwszego spotkania z Panią Marylą. Ta fascynacja przetrwała wszystkie burze i kolejne etapy mojego życia. W okresie nastoletnim nasze spotkania pomagały żyć. Później Pani twórczość stała się bezszelestnym towarzyszem, obecnym w dobrych, ważnych oraz trudnych chwilach. Żaden inny Artysta nigdy nie zajął w moim sercu miejsca Pani Maryli. Wczoraj byłam do głębi poruszona od pierwszych nut koncertu. A potem było już tylko gorzej i gorzej. Publiczność była zachwycona a aranżacje oszałamiały. Dziękuję z głębi serca za wczorajsze łzy, tak wyczekiwane przeze mnie jak nigdy.
PS: Zrobiłam sernik i przez śnieżycę zapomniałam z auta. Do zobaczenia!