Wraz z końcem zimy zauważam koniec depresji sezonowej. Korzystam z uroków wiosny na pełnej. Mam cały czas w głowie tekst:
A za oknem już wiosną pęcznieje,
Już tam cieć szeroko zamiata
A ja wciąż jak De Niro do skroni przykładam
Zardzewiałego gnata!
A ja znowu po zimie znów sama
Podłączona do gwiezdnej kroplówki
I wciąż przy nim, bez niego trwam
Licząc osły, barany i mrówki…
Bo choć znowu, choć miało by ranić
Pogruchotać, zaślepić, omotać
Choćby szare wrzeszczał wciąż „Nie!”
Trzeba kochać, kochać, kochać…
Wiem też że początkowo tytuł piosenki brzmiał „Nierozgryzione Kamienie”, znalazłem zmieniony tekst z tym fragmentem na profilu Marka na Facebooku
Pani Marylko, pani ciepłe i serdeczne wpisy na forum wnoszą dużo słońca w moje życie, od razu cieplej na serduszku po przeczytaniu takiego wpisu :-)
Zastanawiam się jaką jeszcze piosenkę przypomnieć… z wiosną bardzo mi się kojarzy „zajączek słońca” oraz oczywiście „wiosna” wydana z tego co pamietam przed lub na samym początku pandemii.
Podłamała mnie trochę wiadomość o odwołanym koncercie w Krynicy-Zdrój, miałem tam pojechać na cały weekend majowy bo tęsknię strasznie. Nie mogę się pogodzić z informacją że nie będziemy się widzieć przez cały kwiecień… nie mogę ale muszę, chyba nie ma innej opcji. Jeszcze mi się tłuką po głowie fragmenty Poznańskiego czy Bydgoskiego szaleństwa. „Przysięgam miesiąc, góra dwa najdalej tuż po świętach, znów będę wniebowzięty…” tuż po majówce w Zakopanem. Zostaje na 4 dni, jak w piosence przekazano :-)
Życzę Pani, Pani Marylo jak i pozostałym forumowiczom wesołych oraz pogodnych świąt.